wtorek, 15 kwietnia 2014

POM: kryminalne zagadki; Odcinek 1. cz.1

"Nie ma to jak rodzina"

23 marca 
0:23

W jednej z biedniejszych, acz spokojniejszych dzielnic wielkiego miasta, jakim był Nowy Jork, kobieta, ubrana w ciemny płaszcz i granatową spódnicę, biegła przez ulicę. Jej obcasy rytmicznie stukały o asfaltowe podłoże i jedyne co jeszcze było słychać, to urywany oddech dziewczyny. Nagle kobieta potknęła się i upadła - reflektory nadjeżdżającego samochodu poraziły jej oczy i oślepiły na chwilę, wystarczającą jednak, by zakończyła się wypadkiem. Kilka sekund później właścicielka butów na wysokim obcasie, pożegnała się z życiem, przejechana przez samochód, który hamował przez następne setne minuty... W momencie śmierci kobiety, księżyc został zasłonięty przez ciemne chmury, jakie wisiały tej nocy nad miastem.

0:40

Mężczyznę około trzydziestki obudził dzwoniący telefon. Chłopak, nie chcąc obudzić śpiącej koło niego kobiety, wyszedł z pomieszczenia i odebrał telefon.
- John Kowalski, słucham? - powiedział do telefonu, przecierając zaspane oczy.
- Potrzebny jesteś na miejscu wypadku samochodowego, smsem wysłałam adres - powiedział do jego ucha głos Marlenki - policjantki, która była w pewnym sensie łącznikiem pomiędzy stróżami prawa a POM (Penguins Of Mystery - Kowalski ciągle zastanawiał się, kto wymyślił tę nazwę, był jednak pewien, że ta osoba trzeźwa nie była, gdy wymyślała miano dla rządowej organizacji).
- To nie moja działka, ja zajmuję się morderstwami, jestem patologiem POM-u, a nie chłopcem do badania ciał dla policji! - wściekł się mężczyzna - nie dość, że obudzono go o późnej godzinie, gdy miał następnego dnia dyżur od szóstej rano, to jeszcze chciano, by zajął się czymś, czym nie musiał.
- No właśnie tutaj mamy problem... Ofiara wypadku nie wygląda najlepiej... Nasza patolog z wydziału poszła wczoraj na macierzyński i jeszcze nie znaleźli jej zastępstwa. Z patologiem ze szpitala będzie sporo roboty, a policjanci, którzy są na miejscu, stanowczo odmówili zabrania ciała bez specjalistycznego sprzętu...
- Znowu młodzików wysłali? - Kowalski zarzucił na siebie koszulę i zaczął zapinać guziki, wcześniej podczas rozmowy ubrał spodnie. - Będę za piętnaście minut, nie ruszajcie stamtąd niczego. - Mężczyzna opuścił budynek, uiszczając wcześniej opłatę za hotel.

0:55

- Pokażcie mi denata - powiedział do trzech młodych policjantów, którzy stali wewnątrz ogrodzonego terenu. Szybko rozejrzał się wokoło. W jednym rogu stał inny policjant, przesłuchujący kierowcę, który to potrącił kobietę, w oknach kamienic stojących po dwóch stronach jezdni stali sąsiedzi, na środku jezdni, za parawanami było najpewniej skryte ciało. - Gdzie pogotowie?
- Kazali potwierdzić, czy denatka nie żyje i powiedzieli, że przyjadą za półgodziny - mają obłożenie - karetki w większości są w trasie, a muszą mieć jedną czy dwie w zapasie - powiedział wysoki i chudy chłopak w mundurze policjanta, który prowadził Kowalskiego.
- Obiboki - mruknął pod nosem John.
Gdy weszli za czarny parawan, ich oczom roztoczył się nie za przyjemny widok. Martwa kobieta z roztrzaskaną czaszką leżała na asfalcie, twarzą do ziemi. Kowalski nałożył gumowe rękawiczki i uklęknął.
- Ma na oko dwadzieścia trzy lata - powiedział. - Raczej niezamężna - nie widzę obrączki ani śladu po niej... - Spojrzał na jej zmasakrowaną głowę i krew rozlaną po całym jej ubraniu. Nagle dostrzegł dziwnie dużą i punktową plamę na jej płaszczu. - Pomóż mi ją odwrócić! - krzyknął do stojącego policjanta. Spojrzał bliżej i odchylił przetarty płaszcz - jego oczom ukazała się rana postrzałowa... Stwierdził, że ugodziła w wątrobę i nie ona spowodowała śmierć, jednak był to dość niepokojący ślad. - Obawiam się, że po panach to już tu po nic. POM przejmuje sprawę - mamy tu do czynienia z morderstwem...

1:30

Po półgodzinie na miejsce dotarły już karetki POM-u oraz trzech funkcjonariuszy plus kilku technicznych. Między czterema współpracownikami nawiązała się rozmowa.
- Kowalski, co znalazłeś? - zapytał zaspany Skipper.
- Kobieta, po dwudziestce, rana postrzałowa, na wysokości wątroby. Brak dokumentów, portfela, czegokolwiek. Denatka raczej do biednych nie należy, świadczy o tym jej ubiór. Zginęła pod kołami samochodu, jednak coś ją tam zagnało. Policja zwolniła już kierowcę, mężczyzna, lat czterdzieści. Mamy dane kontaktowe. Chcecie zobaczyć miejsce zbrodni? - zapytał.
- Tak - powiedział krótko Azjata o imieniu Rico. Szeregowy, niski, młody nowicjusz tylko potwierdził jego słowa skinieniem, niemogąc wydać z siebie innego dźwięku jak ziewanie. Mężczyźni ruszyli w kierunku kobiety.
- Szeregowy, zajmij się zabezpieczeniem dowodów - upewnij się, że wszystko jest na miejscu. Rico pomożesz spakować trupa Kowalskiemu, ja się tu jeszcze rozejrzę - nagle przystanął, spoglądając na ciało. - Znam ją... To kuzynka mojej dziewczyny... Anna Heoh.

1:50

Szeregowy spojrzał na to jak leżało ciało Anny - przecinało ulicę na skos. "Może stamtąd przybiegła?" - zastanowił się, myśląc o zaułku pomiędzy dwoma budynkami. Szybkim krokiem udał się w tamtym kierunku. Odurzył go zapach rozkładających się resztek jedzenia. Nagle dojrzał nogę wystającą zza jednego z kubłów na śmieci, która została bardzo szybko cofnięta. Wyciągnął broń i powoli podszedł do kończyny. Po drugiej stronie kubła zauważył małego chłopca w wieku około czternastu lat kulącego się ze strachu. Mały był brudny i wyglądał, jakby mieszka pod gołym niebem już od jakiegoś czasu.
- Co ci się stało? - zapytał Szeregowy. Chłopczyk nie odpowiedział, tylko cofnął się trochę, tak, że zupełnie oparł się o ścianę. Nowicjusz westchnął i wyciągnął zza paska krótkofalówkę. - Znalazłem świadka...

8:24

- Pani Alice... - zaczął Skipper, wchodząc do gabinetu swojej szefowej.
- Czego? - zapytała głosem, który świadczył o chęci zabicia mężczyzny, który wszedł do jej gabinetu. Alice była kobietą po czterdziestce, uzależnioną od kawy i kofeiny. Była niską, rudowłosą panią ubraną w zielone spodnie i bluzkę. Nosiła martensy i nienawidziła dzieci. Wiązało się to z jedną z jej misji, podczas której musiała pracować w Zoo w Central Parku.
- Wczoraj doszło do morderstwa, którym się zajmujemy - dwudziestodwuletniej kobiety o imieniu Anne Heoh. Jedynym świadkiem jest bezdomny chłopak, którym zajęła się już psycholog. Doktor wyraziła zgodę na przesłuchania, dzieciak wyszedł już z szoku i nie ma żadnych przeciwwskazań... Potrzebujemy tylko twojej zgody...
- Dzieciak w sali przesłuchań? W życiu bym nie zabroniła! Skończcie z nim szybko - powiedziała, a zaraz potem dodała - Co się gapisz? Wynocha!

10:00

- Przedstaw się proszę - powiedział Skipper.
- Nazywam się Savio Silva. Matka była włoszką. Jestem bezdomny.
- Co się wczoraj stało?
- Kładłem się spać na śmietniku, kiedy nagle usłyszałem wrzask, potem jakąś szarpaninę... Ukryłem się w śmieciach, nie chcąc zostać odnaleziony. Po chwili zobaczyłem kobietę biegnącą w kierunku ulicy. Za nią podążał mężczyzna po czterdziestce, czarnowłosy, miał bliznę na lewym policzku. Wyciągnął broń i strzelił do tej kobiety i potem... - chłopak zaczął płakać i psycholog siedząca koło Skippera dała mu znać, że już więcej chłopaka na razie przesłuchiwać nie można.

13:45

- Znalazłem coś ciekawego, Szefie, za godzinę będę gotowy pokazać wam wyniki autopsji - powiedział Kowalski do telefonu, rozmawiając ze Skipperem.
- Dobrze. Li zabrała Savio do Zoo - poinformował Skipper w odpowiedzi. - Będziemy z chłopakami za godzinę.

14:50

- Skonsultowałem się z Hanną z kryminalnego w policji, portret sprawcy, który został sporządzony na podstawie opisu tego chłopaka pasuje do seryjnego mordercy, który nazywa się Beniamin Flitzer. Ale! Kula, którą wydobyłem z zmarłej ma zupełnie inne zarysowania niż te wystrzelone z pistoletu Flitzera! Ponadto... - Kowalskiemu przerwał telefon... Skipper spojrzał na wyświetlacz - "Li", zaniepokojony, odebrał.
- Ja go znam... - usłyszał.


Hej! A więc jestem! Z (nie)planowanym "prologiem" opowiadania o tytule "POM: kryminalne zagadki". Mam nadzieję, że się podoba. Każdy z odcinków będzie dzielił się na dwie części, chyba, że nie będzie...
Pierwszy wpis dedykuję Andro i Somebody78.
Mam nadzieję, że blog spełni wasze oczekiwania. Jeżeli będziecie mieli jakieś zastrzeżenia - piszcie! Proszę, nie krytykujcie jednak szablonu, czy szaty graficznej - ja na razie powoli ogarniam wordpressa i idzie mi to opornie (szukałam przycisku "zmień język" i znalazłam dopiero, gdy przestałam szukać).
Ten rozdział jeszcze poprawię - bardzo chciałam go dziś opublikować i część opisów zawaliłam. Ale nie jest tragicznie! Obiecuję jednak, że w następnym rozdziale będzie lepiej!

InFinite

Ps
Kowalski został nazwany na cześć Johna Newmana, który śpiewał piosenkę "Tribute". Nie ma to nic wspólnego z statystycznym Janem Kowalskim. Ponadto właśnie przy "Tribute" i "I see fire" najlepiej mi się dziś pisało.


13 komentarzy:

  1. Było parę błędów - i logicznych, i interpunkcyjnych, i jeszcze innych… ale za to prolog zachęcający do dalszego czytania. ^^
    Ostatnio coraz więcej humanizacji… to dobrze. Nie trzeba czytać o pingwinkach-samiczkach. xd
    Niestety, warunki, w jakich przebywam, nie są zbyt wygodne do komentowania, toteż z tego miejsca mówię, że wpis b. dobry, czekam na cd, dziękuję za dedyka i pozdrawiam,
    Ala ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekhym to nie prolog ekhym :D
      Cieszę się, że się podoba, za dedykację nie dziękuj - nie ma za co :*
      Ala

      Usuń
    2. A to sry xD Zmęczona byłam i te sprawy… xd
      Ala

      Usuń
    3. Pingwiny-samiczki - no to leżem na parapecie i dyndam łbem w dół!

      Usuń
  2. Zatkało mnie.
    Finite pisze humanizację!!

    No ale dobrze już, dobrze..

    Parę błędów tam było, ale można przymknąć na to oko. Rozdzialik.. ODCINEK, piękny, naprawdę piękny. Widać inspirację NCIS, ale to nawet dobrze.
    Penguins Of Mystery.. od dziś inaczej patrzę na ten skrót.
    Kowalski tak przypomina Sherlocka, że to aż kole w oczy. Pozytywnie rzecz jasna! (powiedziała ta, co sama się nim inspirowała)

    Alice to mistrzostwo świata.

    Czekam na ciąg dalszy z wielką niecierpliwością.

    Penguins Of Mystery...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj dziękuję, dziękuję, autografy później :*
      Takie to dziwne? Ja tylko... Właściwie to moja piąta odsłona humanizacji, a jedyne niezhumanizowane było tak niepopularne, że szkoda gadać...

      Usuń
    2. Autografy xD
      Ty jednak jesteś genialna. Piąta odsłona humanizacji - gratuluję!

      Usuń
    3. Na początku przeczytałam 'autogafy' xd.

      Usuń
  3. KURDEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE, GenIALnY SZabLON! Jak ja Ci, kurde, zazdroszczę, no! ;)
    John Kowalski zawsze będzie mi się kojarzył z Johnem Doe xd.
    I aah, auto przejechało kogoś, przejechało kogoś auto, dasadamamamam!
    "Jestem patologiem POM-u" - umarłam xD. Szkoda, że K dalej nie powiedział 'zwłok'.
    Penguins of Mystery - no to miałaś kapitalny pomysł!
    Szkoda, że ta patolog nie poszła na tacierzyński xd.
    Ano coś kobitkę zagnało ;).
    Szeregowy ziewający z nudy? Jakież to do niego niepodobne!
    Wiesz, nie pojmuję, dlaczego ja się tak ekscytuję, jak słyszę słowo 'trup' - ostatnio również 'decay', haha.
    A zatem Alice to szefowa POM - nieźle, nieźle!
    Uzależniona od kawy i kofeiny xd.
    Hahah, szkoda, że tak mało tej Alice, bo wydaje się być genialną osóbką, aaah ;).
    A więc chłopak ze śmietnika nazywa się Savio... {Przypadek? xd}
    Ta psycholog za łagodna. Niech przesłuchują Savio do bólu kości!
    Ale końcówka! xD Chociaż nie bardzo ją zczaiłam, ale to zczaję kiedy napiszesz kontynuację, mm...! I can't wait to read it!
    Jak już było wspomniane, błędy są, ale strasznie podoba mi się to, co tu napisałaś. This story is awesome, wicked, killa...! {Dość slangowych słów xD}
    Dlaczego nieee ma nic wspólnego? xD Przecież może właśnie z okazji Johna Doe nazwali go Kowalski ;).
    Wiem, że niektóre rzeczy się znajduje dopiero wtedy, gdy się ich nie szuka. Oj, dobrze o tym wiem xD.
    Ala jednak miała rację - to jest prolog. (:
    Najdłuższy komentarz tutaj xD.
    I, co najważniejsze, dziękujęęę ZA DEDYKACJĘ.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie rozwijasz fabułę, szybko i przyjemnie mi się czytało ;)
    Jako, że jestem miłośniczką kryminałów, to zapewniam, iż będę śledzić te historie z zapartym tchem :p
    Już nie mogę się doczekać kolejnej notki.
    Ps. Myślę, że choć twój Kowalski jest całkowicie inny, niż jego moja, wrażliwa wersja, to go polubię :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie rozwijasz fabułę, szybko i przyjemnie mi się czytało ;)
    Jako, że jestem miłośniczką kryminałów, to zapewniam, iż będę śledzić te historie z zapartym tchem :p
    Już nie mogę się doczekać kolejnej notki.
    Ps. Myślę, że choć twój Kowalski jest całkowicie inny, niż jego moja, wrażliwa wersja, to go polubię :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Obiecany komentarz ;D
    Pojawił się co prawda dużo później, niż powinien, ale, jak to mówią, lepiej późno niż wcale, prawda? ^^

    Co do samego tekstu — generalnie bardzo mi się spodobał.
    Jedynym, co kujnęło mnie w oczy, było to, że ofiara miała na oko dwadzieścia trzy lata. Niezłe oczy musiał mieć Kowalski. ;)
    Poza tym jedwabiste, zwłaszcza szefowa Alice. xD
    Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. ^^

    Pozdrawiam,
    B. L.

    OdpowiedzUsuń